czwartek, 18 grudnia 2014

Rozdział 17

Gdy nastąpił dzień, na szkolnej stołówce, gdzie siedzieli Aelita, Jeremy, Ulrich i Yumi, można było już usłyszeć głośne rozmowy innych, siedzących obok uczniów. Przy wspólnym stoliku brakowało tylko Odda, który od 10 minut stał z tacą przy Rosie.
- Jak patrzę, ile w Siebie wpychasz, to nie wiem dlaczego jesteś taki chudy -powiedziała, choć wiedziała, że się powtarza, nakładając mu spaghetti.
- Nie jestem chudy, tylko szczupły! - wykrzyknął, aż cała reszta przy stoliku usłyszała. Już wiedzieli o co chodzi, więc zaczęli się lekko śmiać.
Odd z tacą, przysiadł się do stolika. Nawet się nie odezwał, tylko od razu zaczął jeść.
- Odd, gdybyśmy byli w Ameryce, nie przeżyłbyś - ostrzegł go Jeremy.
- Yhym, mówisz tak, bo mnie znasz. A nie wiesz, na co mnie jeszcze stać - powiedział Della Robbia wsysając sos od spaghetti.
- A na co? Na większe łakomstwo? - zapytał Ulrich.
- Lepiej nie zaprzeczaj Odd, po prostu lubisz się obżerać - odezwała się Aelita.
- To nie jest obżeranie się, to ten, instynkt przetrwania - oznajmił.
- Przetrwania? - zapytał Enstein.
- No, gromadzę rezerwy żywności, gdyby zarazili nam jedzenie.
Aelita zaczęła po cichu się śmiać, lekko zakrywając usta ręką.
- Dzisiaj jest sobota, i chciałbym ją mieć wolną - powiedział Stern.
- Miejmy nadzieję, że Xana też zrobił sobie dzisiaj wolne - powiedział Jeremy, kładąc jedną rękę na drugiej, i przez chwilę zamyślając się.
- O czym myślisz? - zapytała różowo włosa.
- O Xanie - odpowiedział. - Zastanawia mnie to, że Xana od dłuższego czasu nie wysyła na nas Scyfozoi, mam wrażenie, że coś szykuje.
- Ja w ogóle nie rozumiem, co z tymi wspomnieniami Yumi, przecież wcześniej nawet nie wiedzieliśmy o ich istnieniu. A Yumi nawet nie miała koszmarów, tak jak Aelita - powiedział Odd.
- A dzisiaj dostałam najlepszą ocenę z Francuskiego, aż sama byłam pod wrażeniem - odezwała się Japonka.
- Gdy Xana się dowiedział, że Yumi ma wspomnienia, które więcej odkrywają o Franzie Hopperze, a w tym, do wydostania się z super komputera, nie był zbyt zadowolony - mówił Enstein. - Yumi koszmary uaktywniły się dopiero wtedy, gdy wszyscy poznaliśmy prawdę o jej rodzinie, tak się stało w jej przypadku. Yumi jest starsza od nas o rok, także urodziła się rok wcześniej od Aelity, dlatego wszystko co widziała, poznawała jak była mała, o Franzie Hopperze cały czas tkwi w jej pamięci. Wie o nim więcej, niż się spodziewa, ale nie jest tego świadoma, jest szansa, że te koszmary zapoznają ją z tym.
- Ale przecież, gdy ja się urodziłam to moja siostra była jeszcze z nami, więc dlaczego jej nie pamiętam? - zapytała Aelita.
- Bo Yumi zaginęła dwa lata po twoim urodzeniu, ty byłaś jeszcze mała. Więc, gdy Yumi już nie było, to dorastałaś, a jej nadal nie było, dlatego o niej zapomniałaś. Gdy dorosłaś, nie miałaś pojęcia, że masz siostrę. Miałaś wrażenie, że to tylko jakaś osoba, którą widziałaś tylko raz. Jak ciocia, którą ujrzałaś tylko parę razy a potem umarła i już potem jej nie nigdy nie ujrzałaś - oznajmił jej blondyn. - Sam fakt, że pamięć Yumi pamięta, chociaż sama Yumi nie, wiele więcej o Franzie Hopperze, i nie tylko, to właśnie to motywuje, a tym bardziej, zmusza Xanę do ukradnięcia jej pamięci. Jak mówiłem, nie był za bardzo zadowolony, gdy się dowiedział, że aby uciec z super komputera i zawładnąć światem, potrzebuje jeszcze wspomnień Yumi, czyli jeszcze tych wspomnień starszych od wspomnień Aelity.
- A jak by odebrał jej pamięć to koniec? Zawładnął by światem? - zapytał Ensteina Ulrich.
- Pamiętajcie, że Yumi by umarła. Tak jak prawie Aelita - odpowiedział. - Ale co do zawładnięcia światem nie jestem pewny. Wczoraj wyczułem jakieś obce ciało w Cyfrowym Morzu. I to nie był William, oprócz prawdziwego Williama jest tam ktoś jeszcze. Mam wrażenie, że to może być.. wasza matka.
Wszyscy zrobili nie dowierzające miny z przerażenia.
- Jeremy, przecież nasza mama została porwana - odezwała się różowo włosa.
- No właśnie. Nie wiadomo, czy żyje, a jak tak, to gdzie przebywa? Jest bardzo prawdopodobne, że to ona - tłumaczył. - Ale skoro to ona, to dlaczego Xana nic o tym nie wie? A może wie. Nie mam pojęcia. Może w tej tajemniczej kuli są obydwojga wasi rodzice, a nie sam Franz Hopper... może do pełnego szczęścia Xana chce się pozbyć matki i ojca? Niestety nie wiem. Ale jak Anthea Hopper mogła znaleźć się w Lyoko? Może wasza matka ma większe znaczenie od samego Franza Hoppera? Może Anthea Hopper ma coś co on musi odzyskać. Sądzę, że aby mógł zawładnąć nad światem, będzie musiał pozbyć się znów Franza Hoppera. I sądzę też, że Xana, tak samo jak w przypadku Aelity, będzie chciał wrzucić Yumi do Cyfrowego Morza. Wtedy na pewno Anthea Hopper, jeśli znajduje się w Cyfrowym Morzu, wyłoni się, aby uratować córkę. Ale w tym przypadku niestety to nie działa tak, jak ta kula Franza Hoppera. Jeśli Anthea wyłoniła by się by przywrócić córkę, to zginie, ale już na zawsze.. Potem zostałby już mu tylko Franz Hopper. Może to zabrzmi dziwnie, ale do pełnego szczęścia,będzie chciał wrzucić was obie do Cyfrowego Morza, po to żebyście wy zginęły, a tym samym Xana mógłby odnaleźć waszego ojca, a potem się go pozbyć. Nie obawiajcie się, to są tylko przypuszczenia, nie mam pojęcia, czy to co przed chwilą wam powiedziałem, o waszej matce, zawiera jakąkolwiek prawdę. Ale jednak zastanawia mnie to, że William nie jest sam w Cyfrowym Morzu. Ponieważ prawdziwa dusza Williama jest w Cyfrowym Morzu, Xana zawładnął tylko jego ciałem.
- Może Xana przez dłuższy czas zrezygnował z odebrania Yumi wspomnień - powiedział Odd, biorąc łyk gorącej czekolady.
- Co ty Odd. Miał by być świadom, że nie mieliście broni ani pojazdów, nie skorzystał by z okazji i nie wysłał by Scyfozoi? Śmieszne - uznał Belpois. - A co do twojej świetnej oceny Yumi. Odkąd wszyscy odkryliśmy prawdę, zmieniłaś się. I to, jak widać, dobrze na Ciebie wpływa. Twoje koszmary też mają jakieś plusy. Twój mózg lepiej pracuje, i zaczyna się do tego przyzwyczajać, dlatego sądzę, że twoja inteligencja będzie wzrastać. Oczywiście, bez przesady. Twoja inteligencja powinna wzrosnąć na poziom mojej i Aelity, ale sądzę, że nie więcej.
- Serio? To dlaczego ja nie jestem synem Franza Hoppera? - zażartował Ulrich.
- No właśnie, przydałyby mu się lepsze oceny, z resztą nie tylko jemu. Też jestem w potrzebie - powiedział Odd. - Yumi. Będziesz mi pomagać w lekcjach? Nareszcie Jeremy trochę odetchnie.
- Bardzo śmieszne Odd. Nie myślcie, że wy dwaj możecie mnie o to prosić - powiedziała patrząc na Ulricha i Odda.
Dwójka najlepszych przyjaciół nic z siebie nie wydusiło, tylko uśmiechnęli się urzekająco do Japonki.
- Yumi nie długo będzie mogła obsługiwać super komputer? - zapytała różowo włosa.
- Tak. Myślę, że z czasem będzie umiała się z nim obejść. Gdy Aelita, lub ja zostaniemy narażeni na atak Xany, Yumi nas zastąpi. W Piątek możemy pójść do fabryki, żeby wam pokazać jak się z nim obejść. Wiem,ż e już kiedyś to robiłem, ale chce dokładniej przedstawić to Yumi, z resztą mam nadzieję, że może te ,, kołki " coś zrozumieją - powiedział okularnik, patrząc na Ulricha i Odda.
- Mi wystarczy,że umiem was wysłać do Lyoko. Nie muszę iść znowu wysłuchiwać nudnego wykładu Jeremiego, z którego i tak nic nie rozumiem. Poza tym w Piątek idę na randkę - uprzedził Della Robbia.
- Na serio, z kim? - zapytał ciekawy Enstein.
- Z Samanthą, w sobotę wyjeżdża. Idę z nią do kina - oznajmił.
- Nie mów. Znowu na ,, Płatki Pożądania "? - zapytał Stern.
Wszyscy zaczęli się chichotać pod nosem.
- Ta, ale musisz być świadom Odd, że jeżeli Xana zaatakuje nim twoja randka dojdzie do skutku, to będą z niej nici - powiedział Jeremy. - Nie możemy się narażać. A co jeśli prawie wszyscy zostali by zdewirtualizowani a Xana wysłał by Scyfozoę, albo gorzej? Musisz być w Lyoko Odd, bo mogło by to się skończyć bez twojej i wszystkich pomocy, sam wiesz jak.
- Ta, kumam Ensteinie - powiedział Odd. - Teraz wystarczy się tylko modlić, żeby Xana nie zaatakował kiedy wybieram się z Samanthą do kina.
- Czasami trzeba się poświęcić - odezwał się Ulrich.
- Dunbar! - nagle na całą stołówkę rozległ się krzyk Jima. - Chcesz się doigrać? Marsz ze mną do dyrektora!
Reszta podbiegła do nauczyciela w-f'u i klona Williama.
- Co się dzieje, Jim? - pierwszy zapytał Odd.
- Nieszanowanie mienia szkoły, to się dzieje. Ktoś tutaj, nie powiem kto, chciał się pobawić w hokeistę, robiąc przy tym z siebie kompletnego idiotę, a po tym wybicie szyby w bibliotece. Dlatego nasz cudowny William, pójdzie sobie teraz ze mną do naszego kochanego dyrektora, odbyć nie małą pogawędkę.
Jim złapał za ramię klona Williama, a potem poszedł z nim do Jean Pierre Delmasa.
- Nie dobrze - przyznał Odd.
Po czym wszyscy poszli pod gabinet dyrektora, dowiedzieć się co z klonem Williama.
- To skandaliczne! Nigdy nie spodziewałem się tego po Tobie, szczególnie, że zawsze byłeś grzecznym i niesprawiającym kłopotów uczniem - mówił pół głośnym głosem ojciec Sisi. - 5 godzin kary może Cię czegoś nauczy, do tego będę musiał wezwać twoich rodziców do szkoły, aby porozmawiać z nimi o twoim zachowaniu. Na szczęście nikt nie przebywał w bibliotece i nikomu nic się nie stało. W gorszym przypadku musiałbym wyrzucić Cię ze szkoły. Na szczęście jestem dla Ciebie dość wyrozumiały, bo nie wiem jaka kara by Cię spotkała. Nie do wiary, jaki stałeś się nieodpowiedzialny. Miałem o Tobie lepsze zdanie.
Reszta siedziała na ławce, tuż przed gabinetem dyrektora. Skorzystali z nieobecności sekretarki, więc od czasu kiedy klon Williama wszedł do gabinetu, cały czas tkwili z uchem przy drzwiach podsłuchując. Tuż za nimi pojawiła się sekretarka.
- Pomóc wam w czymś? - zapytała.
Reszta gwałtownie oderwała się od drzwi, i choć tego nie chcieli, powoli się do niej odwrócili.
- Nie, dziękujemy - powiedzieli wszyscy. Po czym zaczęli się oddalać krokami podobnymi do tych szybkich kroków ucieczki.
Zatrzymali się dopiero gdy dotarli do parku.
- To rzeczywiście katastrofa. Kopia Williama nie ma tej samej osobowości co oryginał. Może się wtopić w tłum ale samodzielnie nikogo nie oszuka - powiedział Jeremy, gdy odetchnął.
- Ta, a do tego jego starzy będą musieli przyjechać do szkoły. Mogą coś podejrzewać, szczególnie, że William się nigdy tak nie zachowywał, ale to klon - powiedział Della Robbia.
- A do tego, mogą się dowiedzieć o tym, że to oni rzekomo dzwonili do dyrektora w sprawie nieobecności Williama w szkole, kiedy to ja udawałem, żeby usprawiedliwić jego nieobecność gdy William wpadł w sidła Xany, dopiero potem stworzyłem jego klona -powiedział okularnik.
- Będą w szoku. Nawet by nie pomyśleli o takim zachowaniu syna. A do tego pewnie będą musieli pokryć koszty tej wybitej szyby - odezwał się Ulrich.
- Hmm? Spróbuję ulepszyć klona Williama, ale zajmie mi to mniej więcej tydzień lub dwa -oznajmił Belpois.
- Może zrobimy Powrót do Przeszłości, żeby klon Williama nie trafił do dyrektora, żeby jego rodzice nie zjawili się w szkole, i o niczym nie wiedzieli? - zapytał wpadając na ten pomysł Odd.
- Możemy. Ale dzień się jeszcze nie skończył - powiedział okularnik. - Gdy zrobilibyśmy Powrót do Przeszłości, wszystko wróciło by do normy, rodzice Williama, by się nie pojawili, a my sprawilibyśmy żeby klon nie zbił znów szyby. Ale Xana jeszcze dzisiaj nie atakował, gdy zrobilibyśmy powrót,  Xana by zaatakował i ostro namieszał w naszym świecie, to musielibyśmy zrobić powrót dwa razy? Lepiej zaczekać do wieczora, bo Xana może przypuścić atak. A klona Williama i tak uratujemy od Jima, dyrektora, jego rodziców i wszytko będzie tak jak było.
- Może przynajmniej nikt go nie będzie podejrzewał - uznał Stern.
- Tak, ale w końcu się połapią. Dlatego muszę ulepszyć klona, zaoszczędzimy kłopotów. I dobrze, bo nie wiem ile czasu zejdzie zanim ściągnę prawdziwego Williama na Ziemię -oznajmił Enstein.
- Nie dawno jedliśmy śniadanie, jeszcze prawie cały dzień mamy. Co mamy robić,c zekając aż Xana zaatakuje, albo nie? Głupio mi to przyznać, ale po raz pierwszy chyba chcę żeby Xana zaatakował - powiedział blondyn z fioletowym pasmem na włosach.
- To się przejdźmy po parku - zaproponował Ulrich.
- Dobry pomysł, przynajmniej nie będziemy tutaj stać jak kołki, i się nudzić jak na lekcji matematyki - uznał Della Robbia.
Wszyscy szli. Rozglądali się cały czas we wszystkie strony. Wszędzie było mnóstwo ścieżek. Ale najbardziej przyglądali się ptakom, które od czasu do czasu wydawały dźwięki, można też było usłyszeć ich piękny śpiew. Aelitę zaciekawiły wszystkie te piękne kwiaty które rosły tuż wokół wielkiego krzaka. Mimo, że krzak nie był zbyt ładny, ponieważ jego gałązki były naderwane, krzak chwiał się ostro przy każdym,  choćby najmniejszym wiaterku. Miał dużo gałązek w sobie, ale też dużo mu ich brakowało. Dla Aelity nie miało to najmniejszego znaczenia, bo te piękne kwiaty, które podziwiała, rosnące wokół tego krzaka, i tak dodawały mu uroku.
Zaczęła przyglądać się tym kwiatom. Niektórych nawet nie znała, ponieważ znała wcześniej tylko wirtualny świat, w którym mieszkała. A i tak w tym realnym świecie, nie miała jeszcze okazji dokładnie poznania ich.
Jeremy widział, że Aelita przygląda się im ponieważ chce ich poznać, a jednocześnie zachwyca się ich pięknem. Więc, wszystkie kwiaty, których jeszcze nie znała, tłumaczył jej, mówił jej wszystko co o nich wiedział.
Dziewczynka popatrzyła najpierw na biały kwiat. W jego środku, wyglądał, jakby miał tam małe, żółte kropki.
Potem dziewczyna popatrzyła na następnego kwiatka. Żółtego ja słońce, jeszcze trochę i raziłby w oczy.
Dziewczynce został do obejrzenia już tylko ostatni kwiatek. Był w ulubionym kolorze Odda -fioletowym. Zaś w środku tego kwiatka, wyglądał jakby miał tam lekko różowe kropki.
- Piękny kwiat - przyznał Jeremy.
- Jeremy, skąd to wszystko wiesz? - zapytała.- Z książek można się tak wiele nauczyć?
- Tak. Powiedz to Ulrichowi i Oddowi - zaśmiał się Jeremy.
- Ej, nie każdy musi mieć tak ,,wspaniałą "pamięć, żeby zapamiętać to wszystko - powiedział Odd, na słowa Jeremiego.
- Chodzi Ci o naukę?  -zapytał Odda Enstein.
- No... czy coś tam.
Potem zaczął rozmawiać przez telefon komórkowy z Samanthą. Tym czasem Ulrich i Yumi podziwiali drzewa, zwierzęta. Tuż przed ich oczami przeleciała sarna, a zza dęba wyłoniły się dwa króliki .Brunet niektórym drzewom, oraz zwierzętom robił zdjęcia, ponieważ potrzebował ich do referatu z biologi. Chciał chociaż trochę podwyższyć swoje oceny.
Potem wszyscy zebrali się w jedną grupę i razem chodzili po parku, bo przedtem wszyscy chodzili w parach, oprócz Odda... on chodził w parze, po lesie, ze swoją komórką.
Aelita zatrzymała się, patrząc przed siebie, na pewien kwiat, Yumi też go zauważyła. Był cały różowy, a niektóre jego płatki były lekko różowe. Potem razem dojrzały, że były dwa kwiaty. Drugi zaś ukrywał się za tym pierwszym.
- Piękne - powiedziały równocześnie.
Różowo włosa dziewczyna zerwała pierwszy kwiatek, zaczęła go wąchać i cały czas mu się przyglądała. Trzymała go ze sobą, aż dotarli do szkoły. Postanowiła, że go zachowa. Z Yumi było dokładnie tak samo, która zerwała drugi, dokładnie taki sam kwiatek.
Nim się wszyscy obejrzeli, był wczesny wieczór.
- Dziwne, chyba Xana dzisiaj nie zaatakuje - uznał Belpois.
- Nie zapomnijcie o klonie - przypomniał Odd. - Trzeba zrobić Powrót do Przeszłości.
- Racja - przyznał blondyn. - Chodźcie.
Aelita i Yumi nie ruszyły się z miejsca. Gdy powąchały kwiat, poczuły się dziwnie, jakby rozkojarzone, odrętwiałe. Aż się zlękły gdy za nimi pojawił się Jeremy.
- Idziecie? - zapytał.
Dziewczyny, jakby się ocknęły. Ruszyły za Jeremim. Wszyscy podążali do fabryki.
- W ogóle dziewczyny nie wiem, po co wam te kwiatki. Znając życie wyrzucicie je w szkole, no.. ty w domu Yumi - uznał Odd.
- Widocznie nie znasz dziewczyn, Odd. Przy najmniej nas - powiedziały dziewczyny.
- Co wy. On nie zna żadnej. Przecież z żadną nie chodził dłużej niż jeden dzień - odezwał się Ulrich.
- Ta, bo ty nie wiesz Ulrich, jak to jest mieć wiele dziewczyn. Nie wiesz jakie są uciążliwe. Oprócz Yumi i Aelity, jak się okazało - przyznał Odd.
- Ja nie potrzebuje ,, dziewczyn " Odd. Wystarczy mi jedna. Poza tym, ja już mam dziewczynę, nie pamiętasz? - zapytał Ulrich.
- Skoro są takie uciążliwe to po co chodzisz z jedną, po drugiej? - zapytał Odda Jeremy.
- Tylko mi nie mów, że to dla Ciebie przyjemność - ostrzegł Ulrich.
- Dajcie spokój, dla mnie na razie ważna jest Samantha - powiedział Odd.
- Ta-odezwał się Jeremy.
- A jak wyjedzie... - dali głos Ulrich z Jeremim patrząc na Siebie i uśmiechając się.
- Wrócisz do zawodu? - Ulrich dokończył pytanie.
- Raczej tak - przyznał się Odd.
Ulrich i Jeremy zaczęli się chichotać pod nosem. Do fabryki zostało jeszcze kawałek drogi. W tym czasie Odd znów zaczął rozmawiać przez swoją komórkę z Samanthą,d ziewczyny razem rozmawiały, a Jeremy pomagał Ulrichowi w referacie. On przemawiał swoimi informacjami na temat, który był potrzebny młodemu Sternowi, a młody brunet wszystko zapisywał na kartce.


- No, dobra. Powrót do Przeszłości - wypowiedział Jeremy wciskając ,, Enter " w klawiaturze super komputera. Gdy siedział już na fotelu w fabryce. Reszta stała obok.
Po powrocie wszyscy siedzieli na ławce.
- Ej - pierwszy odezwał się Ulrich. - Chodźcie pod okno biblioteki.
Klon młodego Dunbara właśnie był w trakcie zamachnięcia się kija, a tym samym odbiciem piłki prosto w okno. Ale zrezygnował z odbicia piłki, gdy usłyszał wołanie, jego imieniem. Odwrócił się. Podszedł do niego młody Della Robbia.
Złapał go za ramię.
- Chodź ze mną William. Pokażę Ci Pilar,t ą z dziewiątej klasy. Kojarzysz, prawda? - zapytał odchodząc z klonem w stronę arkad szkoły.
- Udało się - uznał Jeremy, puszczając wszystkim oczko.


Późnym wieczorem młoda Japonka kładła się właśnie do łóżka. Znowu poczuła obdrętwienie na swoim ciele, ale po chwili ustąpiło. Dlatego nawet się nie zastanawiała, dlaczego tak miała. Położyła się spać, ale przed tym - położyła różowy kwiat, który wzięła z lasu, i położyła na szafce nocnej.
Różowo włosą dziewczynę spotkało bowiem to samo - jakby obdrętwienie. Trzymała w ręce ten sam kwiat, który miała Yumi. Powąchała go, i położyła na skraju łóżka. Po tym poszła spać.